PRZEŁĘCZ
Za oknem panorama miasta. Domy, wieżowce. Jest na co popatrzeć. Choćby teraz. Właśnie zza wieżowca wyleciał ptak ciągnąc za sobą jasną smugę, jak odrzutowiec. Po chwili oderwał się od niej, wyprzedził ją, wreszcie zmienił kierunek lotu. To zwykły ptak, zaś niewidoczny samolot rozciągał smugę coraz to dalej.
Patrząc na południowy zachód znajdujemy najniższy punkt zabudowy, coś w rodzaju "przełęczy". Można tamtędy, zwłaszcza o zmierzchu, wędrować myślami na "drugą stronę". Ale do prawdziwych gór stąd daleko. Bo też miasto położone jest na głębokich nizinach. Czasem można nawet odnieść wrażenie, że niziny są tu tak głębokie, aż bliskie depresji.
Może dlatego, właśnie przy oknie, dopadają nieraz Janka smętne refleksje. A jak już człowiek zacznie reflektować, to i przestać trudno. Jedną z ostatnich pośród myśli, które nurtują Janka jest ta, że "w latach parzystych zyskuje przyjaciół"! Bardzo go ta refleksja uradowała.
Patrząc przez okno w stronę "przełęczy" za plecami mamy drzwi pokoju. W drzwiach drążek do ćwiczeń gimnastycznych: wolnego zwisu lub podciągania.
Tylko, że Jankowi od dawna już nie w głowie podciąganie. A teraz także radość... Bo pojawiła się akurat myśl nowa, tym razem niewesoła. Mianowicie ta, że "w latach nieparzystych traci"! Że traci czas... Jak gdyby szukał wiatru w polu.
A tu tymczasem mamy już grudzień, roku parzystego. I narzucającą się, kolejną refleksję:
– Jak tu nie szukać wiatru, skoro chcą mu przed samym nosem zbudować chałupę na 185 metrów wysoką...
– A przełęcz?!
Debiut online: 2007-02-15
Copyright © Jan Hobrzański 2007–2024 •