1. ZMIERZCH
Jest w nim wszystko:
Zgiełk,
jaskrawość dnia,
niewidoma toń nocy...
I to, co w pełni nie umknęło,
i to, co nie zdążyło nadejść.
Spotykają się.
Chwila, jak góry
w zmierzchu
zdają się być
własnym odbiciem.
A to, co widać w jeziorze
jest jeszcze bardziej realne.
Oracja światów
przenikanie.
I żaden z osobna. I wszystkie.
- Wiem... Ona jest Zmierzch.
- Jestem Zmierzch.
Przynajmniej on tak mówi.
A jest małomówny.
Ale i tak to, co mówi nie jest praktyczne...
On szuka. Stale. Stara się odkryć związki.
Szuka dwoistości zjawisk, zdarzeń.
Chciałby odnaleźć ich podszewkę...
I – zajrzeć.
A przecież jest tylko
to, co jest.
Jestem z nim...
Sama nie wiem czemu.
Po prostu. Tak.
I już.
Choć może to,
Co się ze mną dzieje
wówczas, kiedy mnie dotyka
też nie jest całkiem praktyczne.
Ale jestem - właśnie wtedy.
Jak Zmierzch
Debiut online: 2007-02-15
Copyright © Jan Hobrzański 2007–2024 •