OPOWIEŚCI ASCETYCZNE
To nie moja opowieść. Nie umiem mówić tak prosto, zwięźle, w formie tak oszczędnej...
Jest to opowieść przygarbionej osoby o ascetycznym wyglądzie, która chciała zachować incognito.
Dlatego właśnie próbowałem notować na gorąco to, czego słuchałem w niedzielny wieczór 5 sierpnia 2007 roku w schronisku przy Morskim Oku w Tatrach.
Był taki czas, lato 2005, że chciałem spędzić noc w górach.
Myliłby się ktoś, że zrobiłem to dla własnej przyjemności. Bynajmniej. Noc w górach budzi we mnie tak przeraźliwe uczucia... że chciałem doświadczyć ich ponownie!?
Nagle odczułem czyjąś obecność. Ktoś, coś, było obok mnie... Czułem zaniepokojenie. Wlazłem do śpiwora i trząsłem się ze strachu. Ale po pewnym czasie coś naprawdę zaczęło biegać wokoło wydając różne dźwięki. Sycząc i sapiąc... Strach narastał, narastał, aż w końcu był nie do zniesienia. Miałem ze sobą młotek i trzymając go w ręce wypadłem na zewnątrz z okrzykiem:
– Żywy się nie poddam!
Później naszła mnie refleksja, że żywe mnie nie ukąsi, bo mam młotek, a w innym wypadku moje zachowanie byłoby bez sensu.
Wtedy zobaczyłem świecącą czołówkę oddalającą się w stronę Rysów. Zacząłem rozważać czy istota nieludzka może nosić czołówkę... Po namyśle, wykluczyłem taką możliwość. Mało tego, doszedłem do wniosku, że może oglądam skutki jakiegoś zakładu, w wyniku balangi.
"To" biegało całą noc; w górę i do dołu. A kiedy rano uciekłem w dół do Czarnego Stawu, nie goniło mnie. Uznałem więc "je" za senną marę; Wstydziłem się opowiedzieć o tym komukolwiek.
Jednak kiedy znalazłem się w schronisku, dowiedziałem się, że po górach lata wariat, który przez 20-30 godzin ganiał bez przerwy i który spytał wreszcie w schronisku, gdzie tu jest lotnisko?! Z braku lotniska chciał zamówić taksówkę.
Był nadpobudliwy, w kapeluszu. Gdzie miał czołówkę... ja nie wiem.
Kiedy zbiegałem, spotkałem ratowników, którzy szli po szalonego solistę na Kazalnicy.
Wariat w kapeluszu nikogo w schronisku nie zdziwił, bo pogoda była też całkiem szalona... więc dziwne pytania wydawały się całkiem normalne. Wiał wiatr halny i każdy normalny wariat dostaje wtedy za...**
W sumie w całej tej historii realny wydaje mi się tylko wariat.
*działo sie to na Buli pod Rysami
**chodzi tu o rodzaj zamętu w głowie
Debiut online: 2007-02-15
Copyright © Jan Hobrzański 2007–2024 •