OKOLICE
1 Pieśń stopni.
Wznoszę swe oczy ku górom:
Skądże nadejdzie mi pomoc?
(początkowe słowa Psalmu 121)
Patrzyłem ku górom i ja. Wznosiłem swoje oczy. Uporczywie. Od dawna, odkąd pamiętam. Szukałem. Czego? Najpierw zachwytu. Zadziwienia. I tajemnicy. Może zresztą odwrotnie. Tajemnicy zachwytu. Pieśń stopni towarzyszyła mi to na żmudnych, to na zawrotnych ścieżkach i bezdrożach, którymi błądziłem. Bo próbowałem zajrzeć, dotknąć… Pragnienia, by zobaczyć, co jest „po tamtej stronie” nie trzeba wcale nazywać. Przychodzi poza słowami. I tyle. Nie opowiem o drugiej stronie. Nie umiem.
Drogą, która przybliża okolice tamtej, drugiej strony, lepiej poprowadzą inni: Zachwyt i uwielbienie, jak nikt wyśpiewuje w swym kantyku Magnificat Maryja. Niejako dopełnieniem radosnego uwielbienia może okazać się wierność. Czy nie o niej właśnie w gorzkich słowach napisała Matka Teresa z Kalkuty w tekście zatytułowanym „Mimo wszystko”? Mimo to, mimo tego, mimo wszystko – co znajdujemy w zakończeniu Psalmu 121:
8 Pan będzie strzegł
twego wyjścia i przyjścia
teraz i po wszystkie czasy.
• • •
Góry… Nie tylko one nas przerastają. W poczuciu bezradności, ksiądz Dolindo Ruotolo zwykł był zamykając oczy wytrwale prosić: „Jezu, Ty się tym zajmij”.
Czy mogę tu jeszcze cokolwiek dodać? Jednak korci mnie, by powiedzieć coś własnymi słowami. – Że można zejść z dobrej drogi… Ale i ze złej. Że można zawrócić.
grudzień 2017
POST SCRIPTUM
Debiut online: 2007-02-15
Copyright © Jan Hobrzański 2007–2024 •