ŻYCZENIA
Obiecałem sobie, że nie będę już pisał. I może nawet by się powiodło, gdyby nie życzenia. Życzenia otrzymane z okazji Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Zaczynały się od słów: "Kochany Przyjacielu..." Nie to nawet żebym nie chciał być kochany, ale jaki tam znowu ze mnie przyjaciel?!
I natychmiast pomyślałem sobie jakby to było, gdyby ktoś napisał do mnie "Kochany Nieprzyjacielu!"
Bo i co to za sztuka pozdrawiać przyjaciół, życzyć dobrze tym, którzy nam podobnie życzą? I poczułem dojmujący brak życzliwości ze strony Nieprzyjaciół... Tym bardziej, że aktualnie nic mi o Nich nawet nie wiadomo.
Przez pół roku nie dawało mi to spokoju. A kiedy zaproszony przez Arka ("Rybę") znalazłem się na Hali Gąsienicowej w "Betlejemce", poczułem się już prawie tak, jak na polu minowym. Co prawda Nieprzyjaciele nie tyle moi, co jakby zapożyczeni, ale zawsze.
– Przepraszam, że dotąd nie dostrzegałem wagi problemu. Pragnę teraz nadrobić stracony czas i jako pierwszy życzyć Wam, Nieprzyjaciele, dobrze. Bo przecież warto, żeby ktoś zaczął... Dzieci dzielą świat na "dobro" i "zło", ludzi zaś na "dobraków" i "niedobraków".
– A ja sobie myślę, że trzeba chyba ludziom dobrze życzyć, żeby przybywało tych "dobraków".
Debiut online: 2007-02-15
Copyright © Jan Hobrzański 2007–2024 •