16. /MALARSTWO FLAMANDÓW/
Wiek XVI
prócz licznych plag,
nieszczęść większych i mniejszych,
utrwalił pewien termin
gęsty bogactwem treści
skrytej pod werniksem:
chodzi o „malarstwo flamandzkie”.
/Przypatrzmy się zjawisku
kierując uwagę ku Flamandom.
Rodzina B.
zajęła poczesne miejsce
już choćby ze względów alfabetycznych.
Peter B. zw. Starszym
ok. 1526 – 1569, był malarzem flamandzkim/
- Cóż więc my tu mamy...
wśród płócien w oleju
barw różnych odcieni
autentyku
sygnatur i ram,
ram, do przesady...
Realność, tak,
nie zawsze rubaszna:
Tu krajobraz
stężały mrozem
wir powietrza zastygły
w zgodzie z twórcą,
jakby wiedział o sobie
Tu drzewa stojące
wody most i łodzie
i ślepcy tu
myśliwi schodzą
tańce bitka
psy gotowe rwać smycz
ręka sięgnąć mieszek
kielich gardło
ostrze
/prócz B. byli też inni/
Kalejdoskop płócien...
Zapomniały o twórcach
postacie jak żywe:
Ktoś zbiera kurz
Kogoś olśniło
Tego zaś opuszczają włosy
Ów wiatr rozsiewa
Tamtemu ciężko
Ten znów z uwagą
pielęgnuje warzywnik
Ktoś coś rysuje
co to będzie
kwiat dom kobieta
lub senny koszmar
a może
całkiem zwyczajny
świat
Ów ani się martwi
kto go lubi
A tego nie widać prawie
Ktoś słucha
Muzyki
Ten słyszy hałas
Inny się stara
wykrzyczeć strach
Ktoś znalazł resztkę liścia
w książce
Patrzący w niebo
otworzyli usta
I nie przychodzi nikt
z pomocą
Ten pisze ów czyta
zerkając przez ramię
słowo skreślone
bez zrozumienia
rozpacz
takiej tu nie ma
I ktoś nie pyta,
w każdej chwili:
- Kto mnie pokocha?
Choćby szukać miejsc niezamalowanych
nie znajdziesz
paciorków rozsypanych w palcach
kulek szklanych,
którymi przejrzeć wskroś
przerażenie
/Pieter B. młodszy, zw. Piekielnym,
1565 – 1637, był malarzem flamandzkim/
Ani tu anioła z kulawą nogą
ani stróża uświadczyć
A nie jest pusto:
Czy ktoś
przechodzi wierzchołkami wzgórz
w dolinę
gdzie cienie porywają strugi
zstępuje w osłupiały las
nad staw w którym wiatr
wieje od gwiazd
i faluje
odległy blask?
Tylko niebo...
w kącie obrazu posiwiałe jak gdyby
zapada w siebie
Szczekanie
Im bliżej gwiazd
tym mniej żarłoczne
Jakby wchodził w tę noc
truciciel psów
Pełnia księżyca
Pysznie oddana
Żadna tutaj mgiełka
obłoczek
czy półcień nie wskazuje
Kochał kogo kto
albo nie
dlaczego
i jak to się ma
do mroku alkowy
za żadnym z płócien
nieobecnego
/Jan B. zw. Aksamitnym, urodził się
- jak podaje Mała Encyklopedia Powszechna PWN 1959 s. 112 -
w roku 1570, rok po śmierci ojca
i też był malarzem/
Może to sprawa cyfr
niesforności lub magii
może omyłka ledwie
zbieg okoliczności
nieco mniej
lub więcej niż zwykle
cudownych
/jak to u Flamandów/
Debiut online: 2007-02-15
Copyright © Jan Hobrzański 2007–2024 •