KTÓRYCH NIE MA
Wiele spraw potrafi utkwić człowiekowi w pamięci tak, że nosimy je potem mimo woli, niejako z tyłu głowy. Mam i ja takie. Na przykład to.
W KSIĘDZE PSALMÓW nie daje mi spokoju spotkanie bezpośrednio sąsiadujących ze sobą dwóch spośród nich. I tak:
Psalm 131 – Spoczynek w Bogu – zaczyna się następująco:
„Panie, moje serce się nie pyszni
i oczy moje nie są wyniosłe.
Nie gonię za tym, co wielkie,
albo przerasta moje siły*.
2 Przeciwnie: wprowadziłem ład
i spokój do mojej duszy.”
Fragment ten następuje bezpośrednio po wersach, które kończą
Psalm 130 – Z otchłani grzechu ku Bożemu Miłosierdziu:
„7 Niech Izrael wygląda Pana
U Pana bowiem jest łaskawość
i obfite u Niego odkupienie.
8 On odkupi Izraela
ze wszystkich jego grzechów.”
Trudno mi wyobrazić sobie wspanialszą obietnicę. Bez względu na punkt odniesienia – do Starego czy też Nowego Przymierza. Bo i cóż może być lepszego.
Jest jednak coś, co mnie niepokoi. Właściwie to całkiem zrozumiałe, jeśli grzechy nie dają spokoju grzesznikowi. Chodzi mi zwłaszcza o takie, do których się nie przyznawać. Jakby ich nie było. Albo, co gorsza, kiedy przypisać je komu innemu.
Skąd wówczas wziąć ład i spokój w swej duszy. I jak niby mają być odkupione takie grzechy – których „nie ma”.
Ale to najwyraźniej już nie na moją głowę. Za wysokie progi na moje nogi.
* Dosł.: „co jest zbyt cudowne dla mnie”.
Debiut online: 2007-02-15
Copyright © Jan Hobrzański 2007–2024 •