IRYTACJE
22 marca 2014 roku o godzinie 04:51 otrzymałem irytującego e-maila. To znaczy… mail sam w sobie może irytujący nie był. Może nawet sympatyczny był. Ale czasy nastały teraz tak trudne, że i ja trudny oraz drażliwy stałem się.
Autorowi listu chodziło między innymi o to, że tam gdzie zajrzał nie znalazł tego, czego szukał. Pośrednio, opłotkami idąc, wyszło na to, że ostatnio nie napisałem żadnego nowego tekstu. Uznałem to za wymówkę i chętnie zakląłbym brzydko, (gdyby nie wrodzona łagodność) bo pisanie męczy mnie oraz irytuje. Jednak wypadałoby teraz coś odpowiedzieć. Albo i napisać… - Hej?
Ostatnio nawet coś naskrobałem. Tyle, że będąc trudnym, jako też drażliwym, przekonania do efektów tego skrobania po prostu nie mam. Weźmy na ten przykład słowa piosenki „Hej!”; można je potraktować – i słusznie – za sztubacki (lub tetrycki) żart. Ale niekoniecznie. Skoro „coś tu jest nie tak” – zaś dalej mowa o ewakuacji… (Inny tekst, rozważania na temat „duchowości” mordu, napisane 1 marca w Dniu Żołnierzy Wyklętych – Niezłomnych, sam od razu uznałem za zbyt hermetyczne i nie dla ludzi)
Cenzura wewnętrzna sugeruje mi, żebym się poprawił… Chwilami próbuję być wobec niej opryskliwy. Niestety, to nie pomaga. Będąc trudnym oraz drażliwym obecnie popadłem dodatkowo w irytację.
Obawiam się, że to jeszcze może nie być koniec i jakiś ciąg dalszy nastąpi…
Debiut online: 2007-02-15
Copyright © Jan Hobrzański 2007–2024 •